27.03.2011

jako druga autorka bloga, również czuję się w obowiązku opowiedzieć o swoich serialowych początkach. nawet mimo iż nie bardzo je pamiętam...

wiem na pewno, że jednym z pierwszych seriali jakie oglądałam, było The. O.C., jak zwykle mało zgrabnie przetłumaczone na polski jako Życie na fali. oglądany regularnie, jeszcze w telewizji (TVN7!), serial ten szybko stał się moim ulubionym. wciąż lubię wracać do poszczególnych odcinków, chociaż po czterech sezonach, w roku 2007 serial został zakończony.
po The O.C. zagościły na moim ekranie takie seriale jak Prison Break (pierwsze westchnienia do odtwórców ról serialowych) czy Lost. prawdziwy szał, fascynacja i regularne oglądnie zaczęło się jednak wraz z serialem Grey's Anatomy. jest na absolutnym pierwszym miejscu w ulubionych, niepokonany od momentu, gdy oglądnęłam pierwszy odcinek. losy doktorów z Seattle Grace Hospital traktuję jak losy własnej rodziny. tej drugiej, z małego ekranu. do nagminnego oglądania post-soaps w moim przypadku na pewno przyczynił się rozwój internetu, szybsze łącze w domu... jestem więc zatem klasyczną ofiarą rozwoju mediów.
po Grey's Anatomy posypały się kolejne... House MD, The Vampire Diaries, Californication, Glee, Friends, Private Practice, The Big Bang Theory, Modern Family, Entourage, 90210, Gossip Girl, Flash Forward, Skins, Misfits... etc, etc, etc.

pochłaniają czas, energię, kolidują z wieloma ważnymi sprawami. coś jednak sprawia, że sięgam po kolejne odcinki, trochę jak w nałogu. postacie już dawno przestały być tylko charakterami w danym serialu, znam ich i lubię, jednym kibicuję a innym wręcz przeciwnie. tak czy siak wreszcie mogę wykorzystać swoje uzależnienie w celach naukowych ;) tworząc tego bloga i opowiadając o wszystkich bliskich mi post-soaps.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz